sobota, 22 lutego 2014

† TEN

- Wszystko w porządku? - zapytał pogodnie łapiąc mój podbródek między kciuka i palca wskazującego abym na niego popatrzyła.
Nie miałam ochoty odpowiadać co chłopak od razu zauważył. Niall lekko się schylił i dał mi krótkiego, ale bardzo przyjemnego buziaka w kącik moich ust. Popatrzył na mnie po czym otworzył drzwi od strony pasażera abym mogła wygodnie się rozsiąść w fotelach samochodu. Ale ja nie chciałam wsiąść do tego pieprzonego samochodu. Nie chciałam też zostać tu dłużej ... Sama nie wiem czego chciałam. Chciałam się do niego przytulić, ale z drugiej strony wiem, że nie powinnam tego uczynić. Mogło się wydawać, że Niall czyta w moich myślach. Objął mnie swoimi dłońmi w talii po czym posadził na masce swojego samochodu. Ponownie poczułam jego usta na swoich. Serce nie biło już tak szybko jak ostatnio, ale na pewno zwiększyło częstotliwość bicia. Uśmiechał się, czułam to. Było to cudowne uczucie czuć, jak ktoś uśmiecha się z Twojego powodu. Nogami oplotłam jego talię, tak samo jak wcześniej. Spodobało mu się to wnioskując po przyjemnym pomruku. Całował mnie bardzo delikatnie i wolno. Jego uścisk zacieśniał się.
- Niall za mocno. Boli mnie to - przerwałam pocałunek mówiąc szeptem ledwie słyszalnie.
- Nic ci nie jest? - przez moje słowa jego twarz przybrała bledszego koloru skóry niż zwyczajnie.
Zaprzeczyłam i uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił uśmiech po czym jedną rękę wsuną pod kolana, a drugą podtrzymywał plecy. Uniósł mnie jak pan młody pannę młodą i usadowił w samochodzie. Nie musiałam długo czekać, by Niall również zajął miejsce obok mnie.
- To gdzie jedziemy? - zapytał.
- Yyy... no miałeś mnie zawieść do domu. I tak mam już przechlapane.
- No więc skoro masz i tak przechlapane, to jedziemy na jakieś śniadanie - zaproponował, a raczej narzucił.
Uśmiechnęłam się by wyrazić swoje zadowolenie tym pomysłem. Miał rację, mogę zaszaleć. Jestem na wakacjach i należy mi się trochę odpoczynku od codzienności. Zapięłam pas. W lusterku widziałam panią Horan i zapewne Marcela. Krótkie włosy zaczesane na prawą stronę z lekką falą i do tego okulary "kujonku" bardzo bobrze ze sobą współgrały. Moje zainteresowanie asystentem mamy Nialla przykuło uwagę blondyna.
- Niech ten pedał stąd spierdala! - krzyknął wyrażając swój gniew i naciskając klakson w samochodzie.
- Uspokój się! Co ty wygadujesz?! - również wykrzyczałam aby Niall na mnie spojrzał. Jego ręce były zaciśnięte wokół kierownicy, aż pobielały mu knykcie. Nie popatrzył na mnie. Wzięłam to za znak na kontynuowanie mojej wypowiedzi - Nie rób swojej mamie przykrości nazywając tak jej asystenta. Proszę, uspokój się.
- Jak możesz mnie o to prosić? On kurwa rozwala moją rodzinę, a ty mnie prosisz żebym się uspokoił? - uspokoił się, ale nadal odzywał się donośnym tonem.
- Tak, o to cię proszę. Tak miło się zapowiada, więc nie zaprzepaść tego swoim gniewem względem Marcela - uspakajałam go cichym głosem. Położyłam swoją rękę na jego przedramieniu. Jego napięte mięśnie zaczęły się rozluźniać pod wpływem mojego dotyku. Pani Horan gdy zauważyła reakcję syna, weszła z powrotem do apartamentu.
- Jedźmy już lepiej - powiedziałam zdejmując rękę z jego przedramienia. Niall nic się nie odzywając zapiął swój pas, co i ja zrobiłam.  O dziwo mnie posłuchał. Bardziej się spodziewałam, że wyjdzie z samochodu albo na mnie nawrzeszczy. On jednak zamilkł i zaczęliśmy odjeżdżać. Cała podróż minęła cicho. Nie odzywaliśmy się do siebie słowem. Czasami patrzyłam na Nialla, tak by on tego nie zauważył. Podczas prowadzenia samochodu był bardzo skupiony.
- Czy mam coś na twarzy? - zapytał w chwili, w której na niego spoglądałam.
Momentalnie odwróciłam głowę by uniknąć jego przenikliwego wzroku. Zaczęłam się wiercić na fotelu żeby nie musieć odpowiadać na pytanie.
- Odpowiedz Adrianna.
- Nie ... ja przepraszam - powiedziałam szeptem i czułam jak kolor moich policzków zmienia się.
- Nie dosłyszałem, możesz powtórzyć?
Nie odezwałam się. Swobodnie mógł usłyszeć co powiedziałam. Nienawidziłam gdy chce abym coś powiedziała.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam zmieniając temat.
- Powtórz - czy on sobie kurwa ze mnie żartuje?
- Gdzie jedziemy? - powtórzyłam
- Nie o to mi chodziło. Co powiedziałaś wcześniej?
- Powiedziałam kurwa, że nie, nie jesteś brudny i, że przepraszam. Zadowolony? - wyrzuciłam z siebie donośnym głosem.
- Tak. "Sushi Gen".
- Co "Sushi Gen"?
- Tam jedziemy - zakończyliśmy naszą małą konwersację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz